W 2002 roku Cynthia Cooper (Worldcom), Sherron Watkins (Enron) oraz Coleen Rowley (FBI) otrzymały tytuł Człowieka Roku tygodnika „Time”. Pierwsze dwie osoby ujawniły nielegalne działania prowadzące do wielomiliardowych nadużyć w spółkach, w których pracowały. Rowley z kolei zgłaszała nieprawidłowości w śledztwach dotyczących ludzi podejrzanych o terroryzm. Osoby takie jak one – „sygnaliści” (ang. whistleblowers) czy „demaskatorzy” – stanowią źródło informacji o potencjalnych nieprawidłowościach w organizacjach, w których pracują lub z którymi współpracują.
Europejska dyrektywa
Obecnie wdrożenie mechanizmów „whistleblowing” wymagane jest w Polsce jedynie w takich podmiotach jak banki oraz instytucje obowiązane w zakresie naruszeń ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu. Jednak do połowy grudnia tego roku powinna nastąpić implementacja Dyrektywy w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii[1] (dalej zwana „Dyrektywą”). Projekt odpowiedniej polskiej ustawy został opublikowany w drugiej połowie października 2021. Obecnie trwają nad nią prace resortowe i kończą się konsultacje społeczne.
Dyrektywa wprowadza obowiązek ustanowienia procedur i kanałów dokonywania zgłoszeń o nieprawidłowościach dotyczących takich dziedzin jak:
- zamówienia publiczne,
- usługi, produkty i rynki finansowe,
- bezpieczeństwo produktów i ich zgodność z wymogami,
- bezpieczeństwo transportu,
- ochrona środowiska,
- zdrowie publiczne, ochrona konsumentów,
- ochrona prywatności i danych osobowych,
- bezpieczeństwo sieci i systemów informacyjnych.
Nowe obowiązki będą dotyczyć wkrótce wszystkich organizacji, które zatrudniają co najmniej 250 pracowników. Termin wdrożenia w firmach od 50 do 249 pracowników będzie przesunięty o kolejne 2 lata. Ponadto, niezależnie od liczby zatrudnionych osób, obowiązek wdrożenia systemu „whistleblowing” będą miały instytucje z sektora publicznego.
Polska rzeczywistość
EY opublikował wyniki swego wrześniowego badania „Czas na ochronę sygnalistów”[2]. Zapytał respondentów – 150 firm zatrudniających co najmniej 250 osób – czy są przygotowani na zmiany. Okazuje się, że tylko 9% firm deklaruje pełną gotowość, chociaż w praktyce nie spełniają jeszcze wszystkich wymogów. Blisko połowa spółek nie udostępniła dotychczas żadnego kanału zgłoszeń, a zaledwie co dwudziesta rozpoczęła szkolenie pracowników. W sumie co trzecia firma (34%) już przyznała, że nie zdąży wdrożyć systemu zgłaszania nadużyć do 17 grudnia.
45% firm obawia się, że nie dotrzyma terminów wynikających z dyrektywy (w tym między innymi obowiązku wyjaśnienia sprawy w ciągu 3 miesięcy od zgłoszenia), a co trzecia (36%) dostrzega trudności w wykazywaniu należytej staranności w prowadzeniu wewnętrznych postępowań wyjaśniających. Z kolei co piąta wskazała, że problemem dla niej może się okazać zapewnienie rzeczywistej ochrony osoby zgłaszającej przed działaniami odwetowymi.
Ważne jest również to jak postrzegamy sygnalistów. Z badań CBOS i Fundacji Batorego z 2019[3] wynika, że ponad jedna trzecia Polaków obawia się uznania za donosiciela i ostracyzmu otoczenia (36%). Istnieje także przekonanie, że takie zgłoszenie i tak nie zostałoby rozpatrzone. Winny nie zostałby ukarany, a zgłaszający miałby z tego tytułu same problemy.
Donosiciel czy zatroskany obywatel?
Zgodnie z wytycznymi Unii, implementacja Dyrektywy powinna być połączona z kampanią informacyjną. Wcześniej cytowane badanie wskazują, że postrzeganie sygnalisty w negatywnym świetle należy uznać za element kultury narodowej. Do tego istnieje silny strach przed negatywnymi konsekwencjami spowodowanymi zgłoszeniem nieprawidłowości. Konieczne jest uświadamianie, że sygnaliści nie działają na szkodę zakładu pracy, jak i swoich kolegów. Ich motywacją jest interes publiczny. To właśnie motywacja jest jedną z istotnych przesłanek do oceny czy osoba zgłaszająca podejrzenie nieprawidłowości będzie objęta ochroną prawną.
Dyrektywa jednoznacznie zakazuje karania pracownika i podejmowania jakichkolwiek działań odwetowych ze strony pracodawcy za ujawnienie nieprawidłowości w firmie. Jednak można w tę zasadę zwątpić, choćby obserwując sytuację Edwarda Snowdena. Oskarżany o ujawnienie tajemnic państwowych, ukrywa się od lat przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości. Przyczyną jest ujawnienie przez niego w 2013 informacji m.in. o masowej amerykańskiej inwigilacji, łamiącej zarówno prawo USA, jak i porozumienia międzynarodowe (w tym o programie pozwalającym podsłuchiwać rozmowy prowadzone poprzez telefony VoIP i Internet).
Pielęgniarka Bogumiła Sawicka w październiku 2019 zadzwoniła do agencji antydopingowej z informacją, że zawodnicy Pogoni Siedlce są szprycowani. W efekcie – straciła pracę, przeżyła załamanie nerwowe, przejściowo utraciła opiekę nad synem. W podobne historie obfituje raport „Sygnaliści – ludzie, którzy nie potrafią milczeć”[4].
Sygnaliści – korzyści
W streszczeniu oceny skutków wdrożenia Dyrektywy[5] jej autorzy wskazali, że „przyniesie ona korzyści gospodarcze, społeczne oraz korzyści dla środowiska”. Przyczyni się do ujawniania przypadków nadużyć finansowych i korupcji w kontekście budżetu UE oraz do zapobiegania takim przypadkom. Bez takich działań ryzyko strat szacowane jest na 179–256 mld EUR. Sygnaliści umożliwiliby zapobieganie niedbalstwu i zaniedbaniu obowiązków, które mają poważny wpływ m.in. na ochronę środowiska, bezpieczeństwo produktów, żywności i transportu, ochronę konsumentów i zdrowie publiczne.
Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), na podstawie zgłoszeń sygnalistów, nałożyła od 2012 roku ponad 7 mld USD kar za przestępstwa popełniane na rynkach papierów wartościowych w USA. Miliony inwestorów odzyskało swoje pieniądze. Co ciekawe, 1,1 mld USD trafiło dotychczas w formie nagród do ponad 220 osób[6]. Na podstawie Dodd-Frank Act nagrody dla sygnalistów mogą wynosić od 10 do 30% kwoty nałożonych sankcji pieniężnych. Bywa, że takie pojedyncze „bonusy” wynoszą po kilkadziesiąt milionów USD (najwyższa dotąd to 114 milionów USD). Oznacza to całkiem znaczny dodatek do innych instrumentów chroniących sygnalistów przed działaniami odwetowymi. Niestety na takie korzyści w Polsce liczyć nie możemy.
Wsparcie techniczne i organizacyjne
Przedsiębiorcy szukają narzędzi, które pozwolą im obsłużyć nowy proces. Po pierwsze, istotne jest dla nich zachowanie poufności danych. Warto przy tym pamiętać, że naruszenia mogą zgłaszać nie tylko pracownicy, ale także dostawcy, podwykonawcy, czy akcjonariusze. Po drugie, pełna rozliczalność rozpatrywanych spraw, które przesłali sygnaliści. Po trzecie, wypełnienie obowiązków informacyjnych wobec sygnalistów, z zachowaniem ustawowych terminów.
Właśnie takie rozwiązanie przygotowane jest przez JT Weston na platformie Neula. Gotowa aplikacja pozwala odnotowywać zgłoszenia, udostępniać informacje o nich uprawnionym osobom, a także raportować wyniki działań wyjaśniających. Oczywiście możliwe jest dostosowanie jej do potrzeb danej organizacji. Wyznaczeni pracownicy firmy mogą samodzielnie wprowadzać informacje o zgłoszeniach. Istnieje również możliwość przesyłania podejrzeń poprzez kanały internetowe zapewniające anonimowość sygnalisty. Nawet w przypadku zgłoszeń anonimowych jest dostępna opcja dwustronnej komunikacji, dla doprecyzowania zarzutów i zebrania dodatkowych materiałów dowodowych.
Dodatkowo JT Weston, wraz z aplikacją, oferuje usługi związane z niezależną oceną zgłoszeń. Proponuje również dodatek do aplikacji w postaci szablonu regulaminu zgłoszeń wewnętrznych. To elementy stanowiące efektywne wsparcie zewnętrzne dla mechanizmu samokontroli.
[1] Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1937 z dnia 23 października 2019 r. w sprawie ochrony osób zgłaszających naruszenia prawa Unii
[2] https://www.ey.com/pl_pl/forensic-integrity-services/czas-na-ochrone-sygnalistow
[3] https://www.sygnalista.pl/wp-content/uploads/2019/06/Internet_Raport_sygnalisci_12-06.pdf
[4] Do pobrania pod adresem https://www.isp.org.pl/pl/publikacje/sygnalisci-ludzie-ktorzy-nie-potrafia-milczec
[5] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:52018SC0117&from=EN