Pegasus, Watergate, Snowden, Prism, Five Eyes, Echelon. To tylko kilka z haseł, które wpisane do przeglądarki komputerowej wyświetlą tysiące linków do artykułów o globalnej inwigilacji. Tej nastawionej na walkę z terroryzmem, ale też wykorzystywanej do zwalczania przeciwników politycznych. O legalnym, ale też całkiem bezprawnym, wykorzystywaniu narzędzi informatycznych do śledzenia i podsłuchiwania obywateli własnych i obcych państw.
W 2013 Edward Snowden ujawnił nielegalną inwigilację prowadzoną przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i agencje wywiadowcze innych krajów. System obejmował gromadzenie metadanych telefonów, wiadomości e-mail, transakcji finansowych, danych ze smartfonów. Infiltrowane były komercyjne systemy przetwarzania danych (np. Google, Facebook, Verizon). Pytania o podstawy prawne takich działań pozostały w dużej części pozostawione bez odpowiedzi. Podobnie jak w Europie czy Ameryce, dzieje się też w pozostałych częściach naszego globu[1].
Za i przeciw inwigilacji
Powszechna inwigilacja ma, oczywiście, zalety:
- Śledzenie i sprawdzanie komunikacji podejrzanych przestępców oraz terrorystów może pomóc w unikaniu przestępstw i ratowaniu życia
- Przestępcom trudniej jest zaplanować i zorganizować swoje działania, ponieważ bardzo rośnie prawdopodobieństwo wykrycia, co może odstraszać potencjalnych sprawców
- Informacje zebrane w celu zapewnienia bezpieczeństwa mogą być wykorzystywane w dłuższej perspektywie do lepszego zrozumienia różnych aspektów społeczeństwa
- Udokumentowanie zdarzeń pozwala na dokładny opis oraz zrozumienie przebiegu badanych wydarzeń
Warto jednak zauważyć, że sporo jest także minusów nadmiernej „opiekuńczości” państwa:
- Rośnie zdolność rządów do szpiegowania życia prywatnego obywateli, a także wpływania na sposób myślenia i działania społeczeństw
- Nadzór nad rządowymi programami nadzoru jest słaby, często iluzoryczny
- Rząd może wykorzystać pozyskane informacje dla własnej korzyści, zwłaszcza że rośnie rola państwa w gospodarce, a co za tym idzie układów partyjno-rodzinnych
- Ograniczenie prywatności może mieć wpływ psychologiczny na ludzi i poczucie bycia kontrolowanym przez rząd lub inne osoby
- Obywatele nie mogą w zasadzie sprawdzić, czy ich prawa są przestrzegane przez rządy i czy informacje są wykorzystywane zgodnie z jasno określonymi celami bezpieczeństwa
- Hakerzy mogą potencjalnie uzyskać dostęp do baz danych programów nadzoru rządowego i sprzedać pozyskane informacje konkurencyjnym rządom, firmom lub zorganizowanym grupom przestępczym
- Wiele środków budżetowych, które można byłoby wykorzystać dla potencjalnie korzystniejszych działań, jest wydawanych na bardzo drogie programy inwigilacyjne
Zakres inwigilacji w Polsce
W Polsce do prowadzenia tzw. czynności operacyjno-rozpoznawczych, czyli m.in. zakładania podsłuchów, jest uprawnionych dziewięć instytucji. Dodatkowo w roku 2020 – w ramach „walki z pandemią” – uprawnienia w podobnym zakresie uzyskał też premier. KPRM może otrzymywać dane o lokalizacji urządzeń końcowych wszystkich użytkowników sieci, nie tylko zarażonych koronawirusem lub objętych kwarantanną.
Bez zgody sądu nie można w Polsce zajrzeć do treści naszej korespondencji (również mailowej). Nie można także podsłuchiwać naszych rozmów telefonicznych oraz zakładać podsłuchów w pomieszczeniach prywatnych. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że nie potrzeba podejrzenia żadnego przestępstwa, aby policja i służby:
- zapoznawały się z danymi o tym, jak korzystamy z internetu,
- analizowały nasze zainteresowania, kontakty i miejsca pobytu
- korzystały z dostępu do wszelkich rejestrów publicznych, w tym danych o zdrowiu, zatrudnieniu czy korzystaniu z pomocy społecznej
- śledziły nas, czy to chodząc za nim, czy też obserwując np. za pomocą monitoringu wizyjnego czy dronów
- podsłuchiwały i podglądały nas w miejscach publicznych
- śledziły nas za pomocą przyczepionego do samochodu nadajnika GPS
- podsłuchiwały nas za pomocą mikrofonów kierunkowych
Dodatkowo, dzięki „ustawie antyterrorystycznej”, ABW może w ramach „testowania bezpieczeństwa sieci telekomunikacyjnych” legalnie włamywać się do wszelkich systemów komputerowych, łącznie z tymi, które działają wewnątrz firm.
Warto też zwrócić uwagę, że kontrola sądowa nad decyzjami o objęciu obywateli inwigilacją jest pozorna. W ciągu ostatnich 10 lat sądy zaakceptowały ponad 99% wniosków o założenie podsłuchów, jakie do nich trafiły[2]. Nie ma też możliwości, by obywatel był w stanie na zwykłej, prawnej ścieżce dowiedzieć się, czy był inwigilowany przez służby.
Co z tą prywatnością?
Obywatele nie powinni się zastanawiać, czy muszą się bać, zanim podejmą jakąś niemiłą państwu działalność. Dlatego obawiać się należy każdej władzy, która kupuje system klasy Pegasus, a jednocześnie próbuje rozszerzać uprawnienia służb, ograniczać ich demokratyczną kontrolę i podporządkowywać sądy. Działania podejmowane w celu podniesienia poziomu bezpieczeństwa zawsze znajdą poparcie. Nie może to jednak dziać się kosztem naszej prywatności. Już Benjamin Franklin, jeden z „ojców założycieli Stanów Zjednoczonych” zwrócił uwagę, że „Ci, co oddają wolność za tymczasowe bezpieczeństwo, stracą jedno i drugie”. Wygląda na to, że ta myśl nie straciła na wartości nic przez ponad 200 lat.
[1] https://www.ids.ac.uk/news/state-surveillance-of-citizens-going-unchecked-across-africa/; https://www.asisonline.org/security-management-magazine/monthly-issues/security-technology/archive/2021/june/The-Rise-of-The-Surveillance-State/
[2] https://spidersweb.pl/plus/2021/03/sluzby-policja-podsluch-inwigilacja-panoptykon-niemczyk-kaczmarek